fizyka.org  ::  mamy 21 lat!

Fizyka
Fizyka
 
Strona g³ówna > Artyku³y - Fizyka > Mi³o¶æ i matematyka
Regu³a dwunastu zaliczeñ

Wystarczy sprawdziæ 12 partnerów, a nastêpnie wybraæ lepszego od najlepszego, jakiego do tej pory napotkali¶my. Szansa wyboru w ten sposób idealnego partnera siêga a¿ 75 proc.! Rozmowa z matematykiem Piotrem Wo³owikiem.

Czy powa¿na nauka, jak± jest matematyka, zajmuje siê takimi sprawami jak zakochanie i mi³o¶æ?

Matematyka potrafi precyzyjnie opisywaæ procesy fizyczne. Dostarcza jêzyka pozwalaj±cego wychwyciæ relacje rz±dz±ce ¶wiatem i nie chodzi tu tylko prawa fizyki, ale równie¿ o zjawiska rz±dz±ce ¿yciem spo³ecznym. Dot±d nauki takie jak psychologia, socjologia, biologia, medycyna od matematyki raczej stroni³y. Dzi¶ za pomoc± matematyki mo¿na napisaæ symulacjê komputerow± dowolnego typu, a symulowaæ mo¿na wszystko, tak¿e zjawiska uwa¿ane dot±d za niepodlegaj±ce rozumowi i logice, jak zakochiwanie siê i mi³o¶æ.

I co z tych symulacji wynika?

Ka¿dy zwi±zek dwojga ludzi mo¿na ju¿ na starcie zasymulowaæ za pomoc± równañ. Dziêki temu daje siê z do¶æ du¿ym prawdopodobieñstwem przewidzieæ, jak bêdzie siê on kszta³towaæ w przysz³o¶ci. Ma³o tego. Taka symulacja potrafi tak¿e podpowiedzieæ metody umo¿liwiaj±ce rozwi±zywanie nieuniknionych konfliktów w tym zwi±zku. Oczywi¶cie sama ta idea rodzi kontrowersje, bo ukazuje cz³owieka jako pozbawionego wolnej woli i podlegaj±cego pewnym zdeterminowanym prawom natury, które odkrywamy dopiero teraz dziêki matematyce.

Jakie wiêc prawdy o zakochiwaniu siê i mi³o¶ci matematyka odkry³a?

Zacznijmy od procesu zakochiwania siê. Musimy na pocz±tek wiedzieæ, co siê nam w ewentualnym partnerze fizycznie podoba. Od tego zawsze przecie¿ zaczyna siê stan zakochania. Po prostu partner musi byæ dla nas w jakim¶ stopniu atrakcyjny zewnêtrznie. Matematyka daje przepis na idealne piêkno wyra¿one harmoni± proporcji. Na przyk³ad kszta³t figury. Dla kobiet s± to lansowane przez mass media wymiary 90-60-90. Ponadto licz± siê proporcje twarzy. Te, które wydaj± siê nam najbardziej atrakcyjne, wywodz± siê z tzw. z³otego podzia³u odcinka, który wystêpuje bardzo czêsto w przyrodzie i który tak lubimy sami stosowaæ w architekturze i sztuce. Okazuje siê, ¿e zarówno kobiety, jak i mê¿czy¼ni uwa¿ani za atrakcyjnych maj± uk³ad twarzy, rozstaw oczu, szeroko¶æ nosa, wielko¶æ ust itp. ukszta³towane wed³ug tych proporcji. Te matematyczne zale¿no¶ci ¶wietnie znaj± specjali¶ci chirurgii plastycznej. Oni wiedz±, jakie mankamenty urody poprawiæ u pacjentów, by ich twarz wygl±da³a jak najbardziej atrakcyjnie.

Matematyka nie przewiduje, ¿e mo¿na siê zakochaæ w kim¶ mniej proporcjonalnym, na przyk³ad ze wzglêdu na zmys³owy g³os, u¶miech, serdeczny gest czy choæby pierwsz± rozmowê, z której wynika, ¿e to nasza dawno poszukiwana po³ówka?

Romantycy twierdz±, ¿e mo¿na, ba, ¿e dzieje siê tak nawet w wiêkszo¶ci przypadków. Wielu z nas utrzymuje, ¿e dla nich liczy siê przede wszystkim osobowo¶æ, inteligencja, m±dro¶æ, piêkno duszy, ale z samej biologii - nie z matematyki - wynika, i¿ pozytywne emocje w pierwszej kolejno¶ci budzi atrakcyjno¶æ fizyczna. Inne cechy zazwyczaj sobie dopowiadamy, by¶my we w³asnych oczach nie wydawali siê tacy trywialni i ograniczeni do dostrzegania samych tylko cech urody. Warto sobie u¶wiadomiæ, ¿e pewne rzeczy rz±dz± jednak naszym ¿yciem bardziej, ni¿by¶my sami tego chcieli.

Za³ó¿my wiêc, ¿e z³apali¶my siê na lep proporcjonalnego piêkna. I co teraz? Czy matematyka wymy¶li³a jaki¶ wzór na idealny podryw?

Naturalnie. Idealnym podrywem zajê³a siê bardzo modna ostatnio dziedzina matematyki, tzw. teoria gier. Poszukuje ona m.in. ró¿nego rodzaju kompromisów w sytuacjach konfliktowych. Z takimi sytuacjami mamy czêsto do czynienia w ekonomii i polityce. Strony zaanga¿owane w konflikt interesów chc± osi±gn±æ jak najwiêksze mo¿liwe korzy¶ci.

Ale mieli¶my mówiæ o podrywaniu.

Wyobra¼my sobie czterech mê¿czyzn udaj±cych siê z grup± czterech atrakcyjnych kobiet na przyjêcie. Otó¿ musz± oni wypracowaæ strategiê, w jaki sposób podrywaæ te kobiety, tak by nie wchodziæ sobie w drogê, a jednocze¶nie zyskaæ jak najwiêcej. Ka¿dy z mê¿czyzn po wstêpnych oglêdzinach wie, ¿e najbardziej poci±ga go pani A, potem B, w ostateczno¶ci C, natomiast na smalenie cholewek do pani D w ogóle nie ma ochoty. I nie by³oby problemu, gdyby ka¿dy z mê¿czyzn swoj± listê preferencji ustawi³ inaczej. Niestety, ¿ycie zwykle pisze inny scenariusz.

Sytuacjê dodatkowo komplikuje fakt, ¿e kobiety równie¿ maj± swoje listy preferencji. Na przyk³ad trzem kobietom mo¿e podobaæ siê ten sam mê¿czyzna, przy czym jemu samemu nie podoba siê ¿adna z nich, tylko w³a¶nie ta czwarta, której z kolei podoba siê kto¶ inny, itd.

Taka sytuacja zosta³a przedstawiona w filmie "Piêkny umys³" opowiadaj±cym o nobli¶cie Johnie Nashu. Film przypomina kulisy odkrycia przez Nasha s³ynnej teorii wspó³dzia³ania (zamiast rywalizacji) dla osi±gniêcia maksymalnych korzy¶ci dla ca³ej grupy. Mê¿czy¼ni chcieli unikn±æ rywalizacji w zalotach do wyj±tkowo atrakcyjnej blondynki, któr± móg³ zdobyæ tylko jeden z nich. Dlaczego? Bo pozostali, odrzuceni przez ni±, nie mieliby ju¿ szans u jej kole¿anek, obra¿onych, ¿e s± "tymi drugimi". Matematycznym optimum w tej sytuacji okaza³o siê ca³kowite zignorowanie blondynki przez wszystkich mê¿czyzn. Dziêki takiemu posuniêciu mê¿czy¼ni mogli spokojnie podrywaæ "jako pierwsze" (a tym samym nieobra¿one) mniej atrakcyjne kole¿anki. W efekcie wszyscy - oprócz wspomnianej blondynki - byli z takiego obrotu sprawy zadowoleni.

A zatem teoria gier pozwala tak dopasowaæ osoby o ró¿nych preferencjach, ¿eby zadowolenie ca³ej grupy by³o maksymalne. Mo¿e siê to odbyæ kosztem okre¶lonych jednostek, ale ich "po¶wiêcenie" przek³ada siê na satysfakcjê ca³ej grupy. Oczywi¶cie ¿eby to osi±gn±æ w praktyce, nale¿a³oby przed zaproszeniem go¶ci sporz±dziæ listy preferencji ka¿dej z osób i obliczyæ, jaki dobór w pary by³by dla nich najkorzystniejszy.

Interesuj±c± kwesti±, jaka pojawia siê przy tego typu rozwa¿aniach jest te¿ matematycznie udowodniony fakt, ¿e zawsze strona, która wystêpuje z inicjatyw±, wychodzi na tym lepiej. Mê¿czy¼ni, którzy staraj± siê o kobiety, l±duj± jako ca³a grupa znacznie lepiej ni¿ przyjmuj±ce postawê biern± przedstawicielki p³ci piêknej. Z punktu widzenia matematyki kobiety by³yby w zdecydowanie lepszej sytuacji, gdyby wykazywa³y wiêksz± inicjatywê w poszukiwaniu optymalnego partnera. Strategia ta zreszt± doskonale sprawdza siê w przyrodzie.

A wiêc uda³o siê. Wychodzimy z przyjêcia, trzymaj±c siê za rêce. Wymieniamy gor±ce poca³unki. Ale ona w pewnym momencie wyrywa siê z objêæ i... zaczyna siê hu¶tawka uczuæ. Tego chyba ju¿ ¿adna matematyka nie zdzier¿y?

Wrêcz przeciwnie. W³a¶nie tu matematyka ze swoimi równaniami ró¿niczkowymi wkracza na dobre do akcji. Równania ró¿niczkowe idealnie nadaj± siê do opisu wszelkich nieliniowych procesów o zmieniaj±cych siê dynamicznie parametrach. Takich procesów jest w przyrodzie bardzo du¿o, choæby ci±g³e zmiany pogody. No a je¶li chodzi o ewolucjê intensywno¶ci wzajemnych uczuæ partnerów w czasie, naprawdê trudno o lepsz± bazê równania ró¿niczkowego.

Naukowcem, który pierwszy postanowi³ poddaæ mi³o¶æ takiej matematycznej analizie, jest W³och Sergio Rinaldi. Rinaldi przeanalizowa³ i przedstawi³ za pomoc± równañ ewolucjê uczuæ Petrarki do Laury. Materia³em do analiz by³y s³ynne sonety Petrarki ze zbioru "Il Canzoniere".

Rinaldi skupi³ siê na wspó³zale¿no¶ci uczuæ kobiety i mê¿czyzny w dynamicznym, wzajemnie komplementarnym cyklu ich trwania. Próbowa³ wychwyciæ te momenty, gdy uczucia jednej ze stron wp³ywaj± na stan drugiej i odwrotnie. Najistotniejsze jest to, i¿ proces ten przebiega zupe³nie inaczej u kobiet ni¿ u mê¿czyzn.

Mê¿czyzna jako strona aktywna bardziej anga¿uje siê w relacjê uczuciow±, gdy otrzymuje od kobiety wyra¼ne sygna³y tak¿e jej zainteresowania. To mê¿czyznê motywuje do dalszych, bardziej zdecydowanych kroków. Z kolei u kobiet wiêksze zainteresowanie i nacisk ze strony mê¿czyzny wywo³uje na ogó³ reakcjê odwrotn± - wycofywanie siê. Mê¿czyzna zwykle odbiera taki sygna³ jako spadek swojej atrakcyjno¶ci w oczach kobiety, jako objaw tego, i¿ po prostu j± znudzi³. Czuje siê odepchniêty, zawiesza dalsze zaloty i tu czeka go niespodzianka - kobieta zaczyna wysy³aæ sygna³y, ¿e chce dalej byæ adorowana. Wielu mê¿czyzn gubi siê w takiej sytuacji, a to dlatego, ¿e oceniaj± postêpowanie kobiety wed³ug w³asnych, mêskich kryteriów: podobam siê jej i ona mi siê teraz odwzajemni. Dlatego te¿ mê¿czy¼ni uwa¿aj±, ¿e kobiety zachowuj± siê nielogicznie i nieracjonalnie. Tymczasem matematyka podpowiada, ¿e rozmijanie siê mê¿czyzn i kobiet jest nieuchronne, a to z kolei pozwala unikn±æ nieporozumieñ i emocjonalnych konfliktów.

Nie ka¿da kobieta siê cofa. S± takie, które - przy odpowiednim postêpowaniu mê¿czyzny - odpowiadaj± od razu na zaloty pozytywnie.

Zgoda, mówi³em o ogólnych prawid³owo¶ciach. Kwestia reagowania na czyje¶ amory jest spraw± bardzo indywidualn±. Proszê popatrzeæ, jak to wygl±da u naszych bliskich kuzynów - ssaków. Otó¿ u niektórych zaloty godowe s± szybkie i proste, u innych znacznie bardziej skomplikowane. Je¶li samica jest bardziej wybredna, zyskuje szansê na znalezienie lepszego partnera i wydanie lepszego potomstwa. Wracaj±c do ludzi, to - przynajmniej w naszej kulturze - uwa¿a siê, ¿e kobiety, które s± bardziej pow¶ci±gliwe w przyjmowaniu adoracji, zyskuj± tym samym szacunek mê¿czyzny. Mê¿czyzna jest skory bardziej szanowaæ partnerkê, je¶li jej zdobycie przysz³o mu z trudem.

Z drugiej strony prawdziwa mi³o¶æ chyba nieuchronnie wi±¿e siê z hu¶tawk± nastrojów i jak±¶ dawk± cierpienia?

Niekoniecznie. Wspomniany matematyczny uk³ad komplementarnych równañ zapewnia wzajemn± relacjê opart± na nieustannym emocjonalnym ¶cieraniu siê. Takie ¶cieranie siê mo¿e mieæ za cel wprowadzenie do ¿ycia psychicznego mê¿czyzny pierwiastka kobiecego i odwrotnie. Jest to jedna z powtarzaj±cych siê koncepcji wielu nurtów mistycznych, gdzie celem cz³owieka jest jednoczenie w sobie mêskiego i ¿eñskiego pierwiastka i osi±ganie w ten sposób pe³ni ludzkich mo¿liwo¶ci na wzór androgynicznego - czyli ³±cz±cego w sobie zarówno cechy kobiece, jak i mêskie - Boga.

Wspomniane równania odzwierciedlaj±ce odrêbne prze¿ycia kobiety i mê¿czyzny zapewniaj± mo¿liwo¶æ wej¶cia ich relacji uczuciowej w swoisty stan oscylacji. U ró¿nych osób takie oscylacje mog± istotnie ró¿niæ siê pod wzglêdem intensywno¶ci i czêstotliwo¶ci. Warunkiem mi³o¶ci jest jednak takie zgranie siê charakterów, by osi±gn±æ stan rezonansu, a wiêc tzw. oscylacji niet³umionych. Stan rezonansu nie ma wtedy tendencji do szybkiego wygasania, zapewnia wiêc mo¿liwo¶æ trwania uk³adu wspó³zale¿nych uczuæ w nieskoñczono¶æ, gwarantuj±c tym samym, ¿e partnerzy nigdy siê sob± nie znudz±. Jest to stan idealny, trudny do osi±gniêcia w praktyce, jakkolwiek matematyka mówi, ¿e - przynajmniej teoretycznie - mo¿liwy.

A co matematyka podpowiada tym, którym trudno zdecydowaæ siê na wybór idealnego partnera? Przelotny zwi±zek - w porz±dku, ale na d³u¿ej nie, poniewa¿ wci±¿ wydaje im siê, ¿e to jeszcze nie to. Ile razy sensownie jest próbowaæ, a kiedy obraca siê to przeciwko nam?

Osoby, którym zdarza siê mieæ wielu partnerów, z jednej strony zyskuj± bezcenne do¶wiadczenie ¿yciowe, z drugiej jednak w ka¿dym nastêpnym zwi±zku s± z regu³y mniej skore do autentycznej wiêzi uczuciowej. Na kolejnego partnera patrz± poprzez pryzmat negatywnych do¶wiadczeñ i rozczarowañ zwi±zanych z by³ym, co - nawet wbrew w³asnej woli - prowadzi do kalkulacji ewentualnych zysków i strat. W efekcie mo¿na zatraciæ ow± irracjonaln± moc g³êbokiego prze¿ywania relacji z drugim cz³owiekiem.

Co matematyka podpowiada tym, którzy stale zmieniaj± partnerów? Otó¿ istnieje pewna matematyczna regu³a, która mówi, kiedy powinno siê zaniechaæ zmian. Regu³a ta brzmi: sprawd¼ 37 proc. wszystkich dostêpnych kandydatów z puli, jaka "ci siê w ¿yciu trafi", a nastêpnie wybierz lepszego od najlepszego, jakiego napotka³e¶ w¶ród tych 37 proc. testowanych osób. Regu³a ta opiera siê na za³o¿eniu, i¿ nie mo¿na ju¿ wróciæ do kogo¶, kogo poprzednio odrzucili¶my.

Powy¿sza strategia gwarantuje prawdopodobieñstwo 37-procentowego trafienia na swój wymarzony idea³ ustalony na podstawie sprawdzonej do tej pory próby. Je¶li kto¶ z tej regu³y nie korzysta, lecz próbuje dalej a¿ do skutku, prawdopodobieñstwo osi±gniêcia przez niego sukcesu spada i jest odwrotno¶ci± liczebno¶ci testowanej próby. I tak je¶li mê¿czyzna decyduje siê wypróbowaæ na przyk³ad 100 partnerek, szansa, ¿e trafi na tê w³a¶ciw±, wynosi zaledwie 1 procent.

Tyle ma do powiedzenia matematyka. Szkopu³ w tym, ¿e w realnym ¿yciu nigdy na pocz±tku nie wiemy, iloma partnerami los nas obdarzy. Ponadto na starcie, z powodu braku do¶wiadczeñ, nie mamy sprecyzowanego jeszcze pojêcia, co jest dla nas autentycznie najlepsze, a pogl±d na to mo¿na wyrobiæ sobie w³a¶nie dopiero poprzez kolejne do¶wiadczenia w zwi±zkach.

Rozwi±zaniem mo¿e byæ modyfikacja wspomnianej regu³y podana w ksi±¿ce Clio Cresswell "Mathematics and Sex" nazwana "twelve bonk rule", co mo¿na przet³umaczyæ jako "regu³ê 12 seksualnych zaliczeñ". Mówi ona, ¿e wystarczy sprawdziæ 12 partnerów, a nastêpnie wybraæ lepszego od najlepszego, jakiego do tej pory napotkali¶my. Szansa wyboru w ten sposób idealnego partnera siêga a¿ 75 proc.!

A wiêc trzeba a¿ 12 zaliczeñ, by osi±gn±æ sukces z 75-procentowym prawdopodobieñstwem. Czy to znaczy, ¿e ci, którzy siê zdecydowali na ma³¿eñstwo np. z trzecim kolejnym partnerem, z punktu widzenia matematyki mêcz± siê z nieoptymalnie wybran± osob±?

Matematyka dowodzi, i¿ zawsze jest lepiej, gdy partnerów jest wiêcej. Ale ¿ycie te¿ ma swoje prawa. Je¶li chcieliby¶my siê kierowaæ sam± matematyk± i nieustannie zdobywaæ i zmieniaæ obiekt uczuæ, to ze wzglêdu na to, i¿ sami siê starzejemy, by³oby to dla nas coraz trudniejsze.

Nie zapominajmy te¿, ¿e poczucie szczê¶cia w zwi±zku to bardzo indywidualna sprawa. Niektórzy z nas osi±gaj± sukces ju¿ za pierwszym razem i s± w pe³ni szczê¶liwi z pierwszym partnerem. Innym nawet piêædziesi±ty nie bêdzie odpowiada³.

Dochodzimy do punktu, gdy jeste¶my ju¿ w udanym zwi±zku. Kochamy siê, nie nudzimy siê nawzajem, ale zaczyna siê proza ¿ycia i nieuchronna wojna o drobiazgi.

Stan rezonansu uczuæ nie rozwi±zuje wszystkiego. Partnerzy mog± byæ od siebie w emocjonalny sposób zale¿ni, ale w stworzonym przez nich zwi±zku prêdzej czy pó¼niej musi doj¶æ do konfliktów i nieporozumieñ. ¬ród³em tych konfliktów mog± byæ kwestie ¶wiatopogl±dowe, ró¿nice w podej¶ciu do wychowania dzieci, a tak¿e sprawy ca³kiem prozaiczne, dotycz±ce na przyk³ad jako¶ci sprz±tania ³azienki. Problemem staje siê osi±gniêcie takiego porozumienia, które gwarantowa³oby partnerom subiektywny i akceptowany przez nich poziom zadowolenia wewnêtrznego, eliminuj±c tym samym zaistnia³y konflikt.

Matematyka zna sposoby rozwi±zywania konfliktów za pomoc± najrozmaitszych metod optymalizuj±cych (wspomniana teoria gier jest tylko jedn± z nich). Borykaj± siê one jednak z kwesti± prze³o¿enia naszych subiektywnych uczuæ i stanów na jêzyk liczb, którym matematyka mo¿e swobodnie operowaæ. Pomocne w tym wzglêdzie mo¿e byæ pojêcie tzw. funkcji u¿yteczno¶ci. Pozwala ona na subiektywne uchwycenie zadowolenia w postaci warto¶ci liczbowych.

Wyobra¼my sobie bardzo bogatego cz³owieka, który w³a¶nie wygra³ w kasynie milion z³otych. Poniewa¿ jest ju¿ bogaty, taka wygrana ma dla niego znacznie mniejsz± warto¶æ ni¿ dla osoby biednej. Poziom zadowolenia bogacza z wygranego miliona mo¿e odpowiadaæ zadowoleniu cz³owieka biednego z wygrania powiedzmy 10 z³. Jak widaæ, pojêcie "du¿o pieniêdzy" jest bardzo subiektywne.

Podobnie jest z tym, co ró¿ne osoby rozumiej± pod pojêciem "czyste mieszkanie". Mieszkanie sk³ada siê z ró¿nych sprzêtów i poziom jego ca³kowitej czysto¶ci zale¿y od jego czê¶ci sk³adowych, którym partnerzy w zwi±zku mog± przypisywaæ inn± wagê. Np. dla kobiety najwa¿niejsza mo¿e byæ czysto¶æ lustra w ³azience, a dla mê¿czyzny ekran telewizora. Innymi s³owy, ka¿dy przedmiot mo¿e posiadaæ dla nich inn± funkcjê u¿yteczno¶ci, zale¿n± od tego, z jakich sprzêtów w mieszkaniu czê¶ciej korzystaj±. Poziom zadowolenia z czysto¶ci mo¿e byæ sum± czê¶ci poszczególnych elementów sk³adowych i gdy przekroczy pewien próg indywidualnego zadowolenia partnerów, konfliktu daje siê unikn±æ. Partnerzy musz± jednak wiedzieæ, jak szczegó³owo wygl±daj± ich definicje funkcji u¿yteczno¶ci. Mo¿na wtedy wypracowaæ matematycznie optymalny sposób sprz±tania i wyeliminowaæ mo¿liwo¶æ ewentualnych nieporozumieñ. To samo odnosi siê do innych, mniej lub bardziej prozaicznych, pól konfliktów.

Wielu parom nie udaje siê jednak bezpiecznie przej¶æ przez ¿yciowe rafy. Mo¿e nie do¶æ wg³êbiamy siê w owe funkcje u¿yteczno¶ci partnera? Czasem decydujemy siê na bycie z kim¶ nie z mi³o¶ci, lecz ze strachu przed samotno¶ci±. Czasem czyj¶ b³±d rani na tyle, ¿e d³u¿sze pozostawanie w zwi±zku staje siê niemo¿liwe. A czasem pojawia siê nowe, silniejsze uczucie, które rozbija stary zwi±zek. Czy matematyka ma co¶ do powiedzenia i na ten temat?

Tu muszê siê poddaæ: przy takich za³o¿eniach matematyka na niewiele siê przyda.

A na ile matematyczna wiedza na temat mi³o¶ci przydaje siê samym matematykom w praktyce? Matematycy jawi± siê najczê¶ciej jako zatopione we w³asnych my¶lach, nieco nieobecne istoty, dla których zwi±zki uczuciowe mo¿e i s± wa¿ne, ale chyba rzadko udane.

Ten opis ma niewiele wspólnego z rzeczywisto¶ci±. Matematycy czuj±, cierpi± i kochaj± tak samo jak chemicy, architekci czy lingwi¶ci. No, mo¿e bardziej ni¿ inni lubi± kierowaæ siê w ¿yciu logik± i rozumem, ale to mi³o¶ci raczej nie szkodzi.

Mnie matematyka pomog³a pewne kwestie dotycz±ce mi³o¶ci lepiej zrozumieæ. Fakt, ¿e uzbrojony w tê wiedzê naturalnie nie ustrzeg³em siê b³êdów. Mi³o¶æ wci±¿ pozostaje dla mnie - i dla moich kolegów matematyków - najwiêksz± tajemnic± ¿ycia. Na szczê¶cie.


Piotr Wo³owik na Politechnice Poznañskiej przygotowuje doktorat nt. matematycznego podej¶cia do cyfrowego przetwarzania sygna³ów EEG wytwarzanych przez mózg.

(gazeta.pl, rozmawia³ S. Zagórski)



 
 Teoria
Wyprowadzenia wzorów
Zadania fizyczne
Do¶wiadczenia fizyczne
Tablice fizyczne
Biografie fizyków
FORUM
Oferty pracy
 
 Prawo ohma [0]
I Zasada dynamiki Newtona [0]
Potencja³ spoczynkowy [0]
zadannie [0]
wykres energii potencjalnej w czasie [0]
 
 
© 2003-2024 Fizyka Jamnika. Online: 16
Wszystkie artyku³y i publikacje znajduj±ce siê w portalu Fizyka Jamnika s± chronione prawem autorskim.
Kopiowanie, publikowanie i rozpowszechnianie materia³ów bez naszej zgody jest zabronione.
Obs³uga informatyczna